BEAUTY TALKS #1 La Mer, Estee Lauder, Pupa, Institut Esthederm, Jo Malone, Kerastase, Gliss Kur, Loreal
BEAUTY TALKS #1
Porozmawiamy o pięknie? A raczej o produktach, które pozwolą nam się tak poczuć? W dzisiejszym poście z serii Beauty Talks zabieram Was w podróż po preparatach pielęgnacyjnych, kosmetykach do makijażu, a także niezwykłych zapachach. Dajcie znać, czy zetknęłyście się już z którymś z opisywanych przeze mnie produktów? Każda z nas jest inna, więc jestem bardzo ciekawa Waszych opinii!
La Mer – The Powder
Za każdym razem, kiedy docierały do mnie z ekranu komputera, z filmików vlogerek urodowych zachwyty nad tym produktem zastanawiałam się… Dlaczego? Co w tym pudrze jest takiego fantastycznego, że dziewczyny nie mogą bez niego żyć?
Moje wątpliwości zniknęły jak za dotknięciem magicznej różdżki (a widzieliście na instastories, że będąc w wytwórni Warner Bros miałam do nich dostęp! ;) ), kiedy pierwszy raz zaaplikowałam ten magiczny proszek. Skóra jest rozświetlona, jednak w bardzo subtelny sposób. Drobinki są malutkie, przez co produkt delikatnie odbija światło. Ani trochę nie przypomina brokatu, czy też rozświetlacza. ;)
Puder ten idealnie rozwiązuje problem zbierania się podkładu lub korektora w zmarszczkach mimicznych. Jako, że jest on dość drogi (ponad 300 zł za słoiczek), stwierdziłam, że będę go używać jedynie pod oczy. Jest to w przypadku mojej twarzy najbardziej newralgiczny punkt (walczę z sińcami). Puder La Mer to prawdziwe antidotum na tę strefę! Nawet po kilku godzinach korektor nie zbiera się w zmarszczkach mimicznych.
Pomadka Estee Lauder – Pure Color Love
Nazwa tej pomadki idealnie oddaje „uczucia” jakie do niej żywię… ;) Czy można kochać pomadkę? Jeśli jej nascycony kolor utrzymuje się baaaardzo długo, jest matowa, a nie wysusza ust i nie zbiera się w kącikach? Ano można! Wiecie, że uwielbiam czerwone pomadki… Najbardziej upodobałam sobie, więc kolor Bar Red (numer 310). Jest to idealny odcień czerwieni – sprawia, że zęby wyglądają na bielsze niż rzeczywiście są. Pomadka ta jest bardzo łatwa w aplikacji. Nie wiem, czy miałyście okazje wypróbować jedną z popularniejszych czerwonych pomadek Russian Red – marki Mac? Trzeba mieć sporo wprawy, aby za jej pomocą pomalować usta. Kiedy przypadkiem wyjedzie się poza obrys, to jej szybkie zmycie graniczy z cudem. ;) W przypadku pomadki Estee nie ma takich problemów. Nie jest tak sucha jak Mac’owy Russian Red, przez co aplikacja jest bardzo prosta. Jej kształt (ścięty na płasko stożek) powoduje, że precyzyjnie można wyrysować kontur ust. :)
Pupa – seria Sport Addicted
Jeśli chodzi kosmetyki z serii Sport Addicted, to póki co chciałam Wam jedynie zasygnalizować, że są na rynku dostępne produkty do makijażu, które dedykowane są kobietom uprawiającym sport. Ostatnio miałam przerwę w uczęszczaniu na siłownię, więc jeszcze nie miałam okazji ich przetestować. Jednak niedługo wracam do treningów i wtedy na pewno pójdą w ruch! Nie wiem jak Wy, ale kiedy nie mam sztucznych rzęs, to bez makijażu na siłowni czuję się po prostu koszmarnie. Bardzo zainteresowała mnie więc seria, która jest odporna na pot, wilgoć, wysokie temperatury i przy tym wszystkim zgodnie z zapewnieniami producenta nie zawiera parabenów i nie zatyka porów. Makijaż na siłowni… Nagle staje się to realne. :)
Institut Esthederm
Maskę Osmoclean Lightening Buffing Mask i krem Gentle Deep Pore Cleanser marki Institut Esthederm używam od bardo dawna. Z kolei krem Active Repair w mojej łazience pojawił się niecały miesiąc temu. Pokazywałam Wam te kosmetyki jakiś czas temu na instastories, ale stwierdziłam, że nie może ich zabraknąć również w dzisiejszym zestawieniu. :) Wszystkie trzy są naprawdę świetne. Maska ma właściwości złuszczające, rozświetlające i wygładzające. Produkt ten jest w formie gęstego kremu. Po nałozeniu na twarz wysycha i należy go wmasować, aż maseczka wraz z martwym naskórkiem zacznie się rolować. Krem Gentle Deep Pore Cleanser aplikuję jedynie na czoło i nos, ze względu na jego oczyszczające działanie odblokowujące pory. Krem Active Repair Creme Correctrice Rides, przeciwdziała pierwszym zmarszczkom. Używam go codziennie rano i wieczorem. :)
Kochani! Wybaczcie, ale zapomniałam sfotografować jeszcze jeden produkt tej marki, który chciałabym Wam polecić… Mowa o wodzie komórkowej w sprayu – Cellular Water Spray. Używałam jej kiedyś pomiędzy myciem twarzy żelem, a aplikacją kremu. Jednak od kiedy zakupiłam wodę różaną, to produkt ten z łazienki powędrował prosto na toaletkę. I tutaj zdradzę Wam mój trik – spryskuje wodą komórkową beauty blender (bo wiecie, że trzeba go zmoczyć przed aplikacją podkładu, czy też korektora?:) ).
Jo Malone London
Marka ta pojawiła się w Polsce stosunkowo niedawno. Oferuje perfumy, olejki i kremy do ciała, a także coś do wnętrz – spraye, dyfuzory i świece zapachowe. Online wszystkie produkty dostępne są na stronie perfumerii Douglas.
Gdzie można kupić je stacjonarnie? Póki co jedynie w warszawskiej galerii Arkadia i w Galerii Krakowskiej. Jeśli tylko będziecie w okolicy, to koniecznie wybierzcie się do tej krainy zapachów. Same produkty wyeksponowane są w przepiękny sposób, w specjalnie wydzielonych strefach w sklepach Douglas.
Zapachy stworzone są w taki sposób, aby można je było dowolnie miksować i w ten sposób tworzyć własne, niepowtarzalne kreacje – Fragrance Combining. Wyobraźcie sobie, że marka ta zatrudnia ekspertów, którzy testują, czy dany perfum pachnie dokładnie tak jak wskazuje opis na buteleczce… Bo wiedzcie, że znajdziecie tutaj między innymi takie zapachy jak: White Jasmin & Mint, Grapefruit, Earl Grey & Cucumber, Peony & Blush Suede… Jeśli zdecydujecie się na zakup, to na pewno zachwyci Was również opakowanie. Niezwykle eleganckie beżowo-czarne pudełko z kokardą…
Co mogę Wam polecić z całego serca? Odwiedzenie stefy Jo Malone, zanurzenie się w tych zapachach, wybranie ulubionego i następnie skorzystanie z bezpłatnego rytuału pielęgnującego na dłonie. Niesamowite przeżycie!
Kerastase – Aura Botanica, Gliss Kur – Fiber Therapy, Loreal – Nutrifier Glycerol + Coco Oil
Od czasu kiedy stałam się szczęśliwą posiadaczką włosów w kolorze blond, to muszę poświęcić im zdecydowane więcej czasu. Rozjaśnianie na pewno nie jest zabiegiem, który nasze włosy rozpieszcza… Po tym procesie trzeba zafundować im więc domowe spa!
Jak wygląda obecnie moja pielęgnacja?
Zaczynam od kosmetyków Kerastase z sesii Aura Botanica. Myję włosy dwa razy szamponem, następnie na 5 minut nadkładam odżywkę, do której dodaję kilka pompek olejku. Następnie nakładam na 5 minut maseczkę marki Loreal Professionnel z serii Nutrifier. Kolejnym krokiem po delikatnym osuszeniu włosów ręcznikiem jest ich spryskanie dwufazową mgiełką z Serii Aura Botanica. Następnie wcieram w końcówki DD Balm Loreal’a. Przed suszeniem włosów nakładam Creme de brushing nutritive Loreala.
Pomiędzy kolejnymi myciami spryskuję co jakiś czas włosy produktami Gliss Kur. Uff! Tu już koniec. Po opisaniu tej pielęgnacji aż się zdziwiłam, że tyle tego jest! Jednak efekty stosowania tych wszystkich kosmetyków są bardzo zadowalające! Pomimo przebytego naprawdę intensywnego rozjaśniania moje włosy są nadal w świetnej formie. :)
Post BEAUTY TALKS #1 La Mer, Estee Lauder, Pupa, Institut Esthederm, Jo Malone, Kerastase, Gliss Kur, Loreal appeared first on shinysyl.com
Świetne kosmetyki. Wszystkie są ciekawe ;)
Rewelacja;)