JAK ŻYĆ PEŁNIĄ ŻYCIA?
JAK ŻYĆ PEŁNIĄ ŻYCIA?
To nie jest historia przeczytana w książce z przypowiastkami. To prawdziwa historia. To moja historia.
Kilka lat temu spędzaliśmy wakacje na Majorce. Mieszkaliśmy w hostelu w centrum miasta, przy jednej z bardziej ruchliwych ulic. Nic specjalnego, ot typowe lokum za małe pieniądze w hiszpańskim wydaniu. Wieczorami goście spotykali się na dachu budynku, aby tam posiedzieć trochę na tarasie i leniwie sącząc wino porozmawiać o tym co kto dzisiaj robił. Przesiadywał tam też właściciel hostelu i starszy pan, który pracował u niego jako konserwator.
Właściela poznaliśmy w dniu przyjazdu, odbierając klucze do pokoju i opłacając nocleg. Ze starszym panem mieliśmy do czynienia krótko potem, kiedy nie działał nam internet. Spytaliśmy go jak włączyć wi-fi. On zrobił przestraszoną minę i łamaną angielszczyzną odpowiedział nam: „wifi, in Mallorca? No, no… no wifi.” Nie bardzo wiedzieliśmy co mamy począć – wiadomo, uzależnienie od sieci, zdjęcia na bloga, instagram, te sprawy. Pan po chwili uśmiechnął się delikatnie, podszedł do ukrytego za drzwiami routera i nacisnął włącznik.
Jakiś czas później wybieraliśmy się poopalać. Na korytarzu spotkaliśmy konserwatora i zapytaliśmy go, którędy mamy isć na plażę. Starszy pan ponownie przybrał wyraz twarzy pełen strachu i odpowiedział nam: „Playa in Mallorca? No.. no.. no playa.” Staliśmy jak wryci. Wtedy staruszek wskazał nam przez okno właściwy kierunek i się do nas uśmiechnął. Zobaczyliśmy jego oczy i wiedzieliśmy, że jest to niezwykły człowiek.
Krótko potem, wieczorem na tarasie, mieliśmy szansę z nim porozmawiać. To była prawdziwa rozmowa, jaka zdarza się raz na kilkanaście lat, a może raz na całe życie. Zaczęło się niewinnie od żartów, które potem przeszły w rozmowy o świecie, polityce, historii. Z każdym kolejnym zdaniem zdawaliśmy sobie sprawę, że starszy pan nie może być tylko konserwatorem w podrzędnym hostelu. Czy mieliśmy problem, żeby się porozumieć? Joaquin znał biegle sześć języków. Mówił z pasją, głębokim, ciepłym głosem, który przypominał nam głos Anthonego Hopkinsa. Był zresztą do niego dość podobny.
Siedzieliśmy na tarasie do wschodu słońca, na zmianę mówiąc, słuchając, śmiejąc się i płacząc. Joaquin opowiedział nam historię swojego życia, przekazując mądrość, którą tak niewielu posiada.
Zaczynał jako zwykły biedny dzieciak, któremu udało dostać się na studia. Był zdolny i pracowity. Zdobył stypednium szwedzkie, zostając jedynym hiszpańskojęzycznym studentem w Skandynawii. Siedział koło króla Szwecji na gali nagród noblowskich. Potem studiował jeszcze w kilku innych krajach, aż w końcu zatrudnił się w firmie zajmującej się handlem żywnością. Średnio prosperujące przedsiębiorstwo zamienił w wielką firmę. Potem został dyrektorem handlowym jednego z największych światowych koncernów na Amerykę Południową. Przez szacunek dla jego prywatności nie napiszę jakiego, ale znacie tę markę. Każdy z Was ma jej produkty w domu, a ich logo jest nie mniej rozpoznawalne niż loga Coca Coli, czy McDonald’a.
Potem przyszedł czas na własny biznes. Założył plantację drzew, zajmował się handlem mahoniem. Była wojna domowa. Jechał ratować swoją wioskę, swoje posiadłosci, swoich ludzi. Opowiadał jak stanął sam na sam z uzbrojonym, komunistycznym partyzantem, który przed chwilą powiesił kilkunastu chłopów i spalił ich domy. „Było nas dwóch, a tylko jeden mógł wyjść z tego żywy – mówił Joaquin ze łzami w oczach. – A teraz ja siedzę tu z Wami.”
Takich historii było więcej. Przeżyciami Joaquina można by obdzielić kilkadziesiąt życiorysów. Mówił o swoich miłościach, domach, podróżach. Opowiadał z pasją, emocjami. Pokazywał nam zdjecia, wycinki z gazet. Był diabelsko przystojnym mężczyzną. Opowiadał jak wybierał się samotnie do dżungli i nocował na dachu jednej z indiańskich piramid. O żonie, córce ministra finansów jednego z południowo amerykańskich krajów, znanej modelce. O pałacu, w którym mieszkał. O tygrysach, które miał w ogrodzie. O tym, czego żałuje, co stracił, czego nie może sobie wybaczyć. O błędach, jakie popełnił.
Joaquin był człowiekiem, który prawdziwie przeżył swoje życie i choć miał na karku ponad siedemdziesiąt wiosen, chciał żyć dalej. Zrezygnował z wszelkich świadczeń socjalnych, które przysługiwały mu jako dyrektorowi tak wielkiej kompanii. Mógłby z nich żyć jak król. Powiedział, że tego nie chce. Jego koledzy, gniją w wielkich pięknych domach i w lenistwie marnują dany im czas. Joaquin chciał umrzeć w siodle, z wiatrem we włosach.
Będąc młodym chłopakiem, podczas pobytu w Szwecji, nasz Joaquin zrozumiał co chce dostać od losu. Nie chciał skończyć, „jak ta zimna, prosta, skandynawska sosna”. Chciał przeżyć swoje życie smakując wszystkich emocji, jakie ono serwuje. Nie bał się trudów, wyzwań, przykrości. Chciał cierpieć i radować się. Chciał śmiać się i płakać. Z podniesionym czołem brać to co dawał mu los. Walczyć o swoje marzenia.
Od tego wieczora staliśmy się przyjaciółmi. Ludzie bardzo szafują tym zwrotem. My staliśmy się nimi naprawdę. Przeżyliśmy prawdziwe spotkanie dusz. Co wieczór zasiadaliśmy na tarasie i rozmawialiśmy o wszystkim. Joaquin pokazał nam miasto, jakiego nie znają turyści. Mówił o życiu, o miłości, szczęściu. Rozstawaliśmy się płacząc, w głębokim poczuciu, że przeżyliśmy coś jedynego w swoim rodzaju. Zaprosił nas, byśmy odwiedzili go jeszcze tu w Hiszpanii, w jego domu w USA, czy w Ameryce Południowej. Kazał nam się kochać i żyć pełnią życia.
Mamy stały kontakt z Joaquinem. Pisujemy maile, opowiadamy co się u nas dzieje. Mamy go też w sercu. Jest w naszej pamięci, jako wspaniały, jedyny w swoim rodzaju człowiek. Są z nami jego historie jako niesamowite, książkowe historie, które wydarzyły się naprawdę. Jest z nami on, jako żywa opowieść o tym, jak przeżyć swoje życie, żyjąc pełnią życia. Dziękujemy Ci za to, Przyjacielu.
Wszystkie stworzone przeze mnie poradniki motywacyjne znajdziecie w zakładce Secret. :)
FOTOGRAF / PHOTOGRAPHER: Cyryl
GOLF / TURTLENECK: C&A
SZARY SWETER / GREY SWEATER: C&A
CZARNE SZTRUKSY / BLACK PANTS: C&A
DŁUGI BOMBER / LONG BOMBER JACKET: C&A
TOREBKA / BAG: C&A
Post jak żyć pełnią życia appeared first on shinysyl.com
Bardzo fajna historia. Pięknie wyglądasz.
Pozdrawiam
Jarek
Dziękuję. :)
Wspaniały tekst, popłakałam się ze wzruszenia..
Muszę przyznać, że mnie też on bardzo wzrusza… Podczas tych wakacji płakaliśmy nie raz, ale to były takie dobre i oczyszczające łzy. :)
Love these photos!!
Thank you. :)
Genialne botki!
Jak ja bym chciała poznać kiedyś takiego człowieka… Żywa inspiracja :)
Sami sobie zazdrościmy tego spotkania, naprawdę… :)
wow cudowna historia. Nie ukrywam, że łezka się w oku zakręciła. Takie spotkania to skarb. A Majorka jest przepiękna:)
http://www.ladyagat.com
Bardzo fajna stylizacja na tę porę roku. Fryzura też świetna :). Serdecznie pozdrawiamy !
czy ten szary sweter to aktualna kolekcja? moge link do niego prosic?:)
Tak, aktualna. :) Niestety nie znalazłam go na stronie, ale jest on z kolekcji Jessica C&A i ja mam rozmiar L, bo chciałam żeby był taki obszerny.
ja tez uwielbiam takie luzne, oversizowe swetry;) chyba musze sie przejsc do sklepu;)
Elegancko! Podoba mi się :)
Aż miałam łzy w oczach, czytając tę historię.. Dużo w tym wszystkim prawdy, bo trochę zapominamy na co dzień, co naprawdę jest w życiu ważne, gnając za czymś, co często jest Nam zupełnie zbędne..Ten tekst daje dużo do myślenia.. Cholernie zazdroszczę Wam poznania tak wspaniałego człowieka! <3
Całusy!
Świetne zdjęcia z fajnym tłem. Bardzo podoba mi się kolorystyka i bardzo fajny dobór dodatków, jeśli chodzi o sama treść, bardzo przejmująca.