FLOWERBOMB
FLOWERBOMB
Coś Wam mówią literki V&R? Jeśli nie, to już wszystko tłumaczę… Jest to skrót nazwy domu mody Viktor & Rolf. Jest to holenderska marka, której nazwa pochodzi od imion jej założycieli ( Viktor Horsting i Rolf Snoeren). Designerzy ci są bardzo charakterystyczni i to nie tylko ze względu na swoje projekty, ale również wygląd. Zawsze pojawiają się razem, a rozpoznać ich można z daleka po plastikowych oprawkach okularów ( oboje noszą jednakowe). Ich najbardziej znane projekty to tiulówki z wyciętymi dziurami – niczym szwajcarski ser oraz oczywiście perfumy. Dzisiaj chciałabym się skupić właśnie na tych drugich.
Zapach Flowerbomb to miks: herbaty, bergamotki, paczuli, arabskiego jaśminu, orchidei, frezji oraz róży. Lista składników jest długa… a ja określam go jako zapach mający nutkę palonego cukru. Jest on bardzo charakterystyczny ( gdy ktoś nim pachnie, od razu go rozpoznaję), a zarazem niezwykle trwały. Jeżeli nie miałyście jeszcze okazji go wypróbować, to zachęcam Was aby przy najbliższej wizycie w perfumerii to zrobić… :) A jeżeli w ciemno, po tym opisie już macie na niego ochotę, to tutaj znajdziecie konkurs na portalu lamode.info gdzie można wygrać aż 6 flakoników: KLIK.
Przy tworzeniu dzisiejszej stylizacji zainspirowałam się tymi perfumami. Chciałam aby zestaw był zmysłowy i kobiecy, no i oczywiście utrzymany w kolorach flakoniku. Zobaczcie co z tego wniknęło:
bardzo zmyslowo, musze wyprobowac
http://meganlike.blogspot.com